Włókniarz liderem!!!

         Po dwóch kolejkach najwyższej klasy rozgrywkowej w polskim speedway’u częstochowskie lwy zajmują pierwszą pozycję w ligowej tabeli. Wszystkie cztery mecze kończyły się wynikami oscylującymi w granicach różnicy kilkunastu punktów. Wyniki poszczególnych spotkań sugerować mogą, że były to mecze „do jednej bramki” jednak nie brakowało w nich zaciętej walki oraz fenomenalnych gonitw.

Motor Lublin – Moje Bermudy Stal Gorzów 53:37

           Początek meczu nie zapowiadał pogromu z jakim bez wątpienia mieliśmy do czynienia w Lublinie. Goście z Gorzowa stawiali czoła gospodarzom tylko do szóstego biegu.  Później żużlowcy spod znaku koziołka aż trzy razy wygrali podwójnie i w zasadzie było już po meczu. Gorzowianie co prawda dwoili się i troili, by wypaść jak najlepiej, ale na niewiele się to zdało.  Zupełnie nie radzili sobie na torze w Lublinie. Szczególnie w drugiej połowie spotkania tracili punkty, co w efekcie przyniosło przegraną aż 16. oczkami.  Najwyższe zdobycze punktowe zapisali na swoich kontach Bartek Zmarzlik (14, w 7. startach) oraz Anders Thomsen (10+2 również w 7).  Słabo wypadł Kasprzak, a Woźniak wręcz tragicznie. W ekipie gospodarzy zdecydowanie brylował ich nowy nabytek – Jarek Hampel (13+1). Wtórował mu Grisza Łaguta (9+1), który gdyby nie zaliczył taśmy w swoim ostatnim starcie wypadłby jeszcze lepiej. Dobry występ zaliczył ubiegłoroczny reprezentant Włókniarza – Matej Zagar (9+1) .  W odróżnieniu od rywali zawodnicy tzw. drugiej linii reprezentujący Motor  dołożyli cenne punkty, do zwycięstwa swojej drużyny. W zestawieniu juniorskim w obu ekipach brylowali doświadczeni młodzieżowcy: Wiktor Lampart i Rafał Karczmarz, którzy zdobyli po (6+1) oczek. Różnica polega na tym, ze Karczmarz wynik ten wypracował w 6 startach, a Lampart w 4.

Fogo Unia Leszno – Betard Sparta Wrocław 53:37 

          Nie bez kozery ten mecz zapowiadano jako hit kolejki.  Kibice liczyli na zacięty pojedynek, bowiem naprzeciw siebie stanęli aktualni: Drużynowy Mistrz i Wicemistrz Polski. Emocji było sporo, ale podobnie jak w opisywanym wyżej meczu na jego losy ogromny wpływ miał potrójny pakiet zwycięstw gospodarzy w stosunku 5:1, które miały miejsce w drugiej serii startów.  Po 11 biegu byki miały już 16 punktów przewagi i utrzymały ją do końca meczu (cztery ostatnie gonitwy zakończyły się podziałem punktów (3:3). Trener wrocławian Dariusz Śledź (popularny „Rybka”) z uwagi na beznadziejną postawę dwójki obcokrajowców (Fricke i Bewley) musiał wykazać się niesamowitym zmysłem taktycznym, by wycisnąć z pozostałych zawodników maksimum możliwości. W rezultacie Woffinden, Janowski, Drabik i Czugunow wystąpili po 6 razy (w ramach rezerw taktycznych). Spośród wymienionych tylko Drabik nie zdołał uzyskać dwucyfrowej zdobyczy punktowej (6+1). Jednak to nie wystarczyło do osiągnięcia przyzwoitego wyniku. Stare żużlowe porzekadło mówi, że: „W czterech meczu się nie wygrywa”.  Leszczyńska Unia jest zespołem, w którym gdy nawet jeden z zawodników ma gorszy dzień, to inny jedzie nadzwyczajnie. Zespół ten swoją postawą na stadionie im. Alfreda Smoczyka udowodnił, że wcale nie stracił apetytu na kolejny złoty medal DMP do swojej bogatej kolekcji. Na uwagę zasługują zdobycze punktowe juniorów obu drużyn. Dominik Kubera w pięciu startach wywalczył (10+3), a rosyjski Polak – Gleb Czugunow w sześciu gonitwach zdobył (10).

MrGarden GKM Grudziądz – PGG ROW Rybnik 58:32

           Bardzo wysoką wygraną gospodarzy zakończył się pojedynek GKM-u z ROW-em.  Beniaminek Ekstraligi rybnicki ROW boryka się wciąż z problemami kadrowymi. Ślązacy już przed meczem skazywani byli na porażkę. Zapowiadał się pogrom. Wszyscy pytali jak wielkie będą rozmiary tego kataklizmu.  O dziwo do połowy meczu przewaga gospodarzy oscylowała w granicach “tylko” 8-12 punktów.  Rybniczanie bronili się zaciekle, jednak w drugiej części pojedynku musieli uznać zdecydowaną wyższość rywali. Ostatecznie wyjechali z Grudziądza z ujemnym bilansem, stratą 2 punktów meczowych, (-26) punktami meczowymi i stratą kolejnego zawodnika, gdyż  reprezentant zielono-czarnych – Andrzej Lebiediew zakończył mecz ze złamaną nogą. Nie chciałbym być w skórze trenera Lecha Kędziory, ani prezesa Krzysztofa Mrozka, gdyż ci panowie mają krótko mówiąc nie lada twardy orzech do zgryzienia przed kolejnymi meczami ligowymi.  No bo jak z optymizmem patrzeć w przyszłość, gdy najlepsi zawodnicy drużyny zdobywają w meczu  po 6 punktów?!  Godnym odnotowania jest fakt, ze wypożyczony do Rybnika gorzowski junior – Kamil Nowacki zakończył mecz z dorobkiem (4+1).  Brawo!  W odmiennych nastrojach kończyli mecz grudziądzanie. Ich trener Robert „Kempes” Kempiński po meczu szczerzył zęby w uśmiechu niczym główny bohater reklamy jednej z popularnych past do mycia zębów. Co prawda widzieliśmy tylko jego uśmiechnięte oczy, ale to ze względu na fakt, że w tym sezonie wszystkie osoby przebywające w parku maszyn obowiązuje nakaz noszenia maseczek. Resztę możemy sobie wyobrazić. W ekipie miejscowych słabszy występ zanotował Przemek Pawlicki (1). Natomiast Artem Łaguta zakończył mecz z kolejnym tzw. czystym kompletem punktów. W tym sezonie jeszcze nie znalazł pogromcy.  Jeździł kosmicznie!

RM Solar Falubaz Zielona Góra – Eltrox Włókniarz Częstochowa 31:59

Jedyna wygrana gości w drugiej kolejce miała miejsce w pojedynku Falubazu z Włókniarzem. Mecz zakończył się największą w tym sezonie różnicą punktów (28) na korzyść przyjezdnych.  Biało-zieloni doskonale spasowali się z torem już na początku zawodów. Po trzech wyścigach prowadzili 14:4. W kolejnych biegach podopieczni trenera Marka Cieślaka systematycznie podwyższali przewagę.  Zawodnicy prowadzący pary: Doyle, Lindgren i Madsen wywiązali się z nawiązką ze swoich obowiązków, gromadząc dwucyfrowe zdobycze. Druga linia i juniorzy zrobili swoje, co w efekcie przyniosło wysoką wyjazdową wygraną częstochowian.  Zielonogórzanie zupełnie nie potrafili odnaleźć się na własnym torze. Przegrywali starty, a nawet, gdy udało im się dobrze wyjść spod taśmy, to tracili punkty na dystansie. Jedynym jasnym punktem drużyny spod znaku Myszki Mikey był Martin Vaculik (11 w 6. startach).  Włókniarz dzięki tej wyjazdowej wygranej awansował na pierwsze miejsce w ligowej tabeli i to jest powód do dumy i radości. Jednak w Zielonej Górze była taka chwila, gdy na moment zamarły serca kibiców. W biegu 8. doszło do koszmarnie wyglądającego „dzwona”.  W ferworze walki Pepe Protasiewicza z Fredką Lindgrenem doszło do koszmarnie wyglądającego upadku ostatnio wymienionego.  Na szczęście skończyło się na potłuczeniach i na strachu. Lindgren wyszedł z opresji cało i kontynuował swój udział w meczu (poniżej poklatkowa seria zdjęć  z upadku F. Lindgrena autorstwa Łukasza Trzeczkowskiego). Gorzej było z jego motocyklem, który po zdarzeniu wyglądał jak składak Wigry 3.

 Refleksje

  •  “Radość, wielka radość”. Te wyrwane z kontekstu słowa piosenki Elektrycznych Gitar opisują nastroje wśród Fanów częstochowskiego Włókniarza.  Jak dotąd biało-zieloni spisują się wyśmienicie i oby tak dalej. Trzymam kciuki i dmucham na zimne, gdyż jako wieloletni kibic sportu żużlowego doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest to sport nieprzewidywalny, w którym na dobry wynik składa się mnóstwo drobnych szczegółów, a ponadto by wygrywać niezbędne jest sportowe szczęście. Tego szczęścia życzę zawodnikom Klubu, którego prezesem jest Michał Świącik.
  • Ciekawostką jest, że w drugiej kolejce wszystkie mecze kończyły się wynikami oscylującymi w granicach różnicy kilkunastu lub więcej punktów. Analizując poszczególne mecze doszedłem do wniosku, że nie jest to spowodowane dysproporcją sił poszczególnych zespołów, lecz brakiem objeżdżenia zawodników na różnych rodzajach nawierzchni oraz na torach o różnej geometrii. Przypominam, że z uwagi na covid 19 zawodnicy trenowali tylko i wyłącznie na swoich klubowych torach. Nie było żadnych sparingów. Dlatego wygrywają ci, którzy najszybciej potrafią rozszyfrować tor i dobrać do niego odpowiednie ustawienia motocykli.  Na koniec tego wątku dodam, że to moje subiektywne zdanie dotyczące w/w zagadnienia.
  • Upadki/kontuzje. Dwie kolejki za nami i dwóch żużlowców poszkodowanych w wyniku kontuzji odniesionych na torze. O dwa za dużo! W dodatku obaj są z Rybnika. Beniaminek ma bardzo pod górkę na starcie sezonu. Żużel to sport widowiskowy. Ryzyko odniesienia kontuzji niejako wpisane jest w tą dyscyplinę. My kibice kochamy brawurowe ataki, wyśmienite szarże, to one sprawiają, że żużel jest naszym ukochanym sportem.  I takim na pewno pozostanie. Ja mam tylko jedno życzenie.. Chcę oglądać jak najwięcej  walki na torze, mijanek, ale bez upadków! Życzę wszystkim rycerzom czarnego toru by zakończyli sezon (i kolejne również) bez kontuzji.

        26. i 28. czerwca czekają nas kolejne żużlowe emocje. W ramach trzeciej kolejki zmierzą się:

Fogo Unia Leszno – Motor Lublin (piątek)

RM Solar Falubaz Zielona Góra – MRGarden GKM Grudziądz (piątek)

PGG ROW Rybnik – Moje Bermudy Stal Gorzów (niedziela)

Eltrox Włókniarz Częstochowa – Betard Sparta Wrocław (niedziela)

 Trzymam kciuki za nasze LWY !!!